Tag

xviii wiek

Browsing

Cel – Egipt!

Rok 1797 był dla Francji niezwykle udany. Jej Armia Włoch, dowodzona przez młodego generała Napoleona Bonaparte, przyczyniła się do zdobycia północnych Włoch i ziem na zachodnim brzegu Renu. Ten sam Bonaparte wynegocjował także bardzo korzystny dla Francuzów pokój z Austrią.

Dokonania Napoleona były tak dobre, że członkowie Dyrektoriatu (władzy wykonawczej w rewolucyjnej Francji) zaczęli obawiać się generała ze strachu o własne stanowiska. Natychmiast zdecydowano, aby powierzyć mu zadanie nie do wykonania i tym samym podkopać jego pozycję wśród społeczeństwa. Cel mógł być tylko jeden, a była to oczywiście inwazja na Anglię – największego konkurenta Francji.

Gdy tylko Napoleon dokonał inspekcji swojej armii stacjonującej na północy Francji, szybko uznał, że atak na Wyspy jest praktycznie niemożliwy. Wiedział że należy uzyskać przewagę na morzu, a tam prym wiedli niezrównani angielscy marynarze, którzy nie pozwoliliby okrętom Bonapartego zbliżyć się do ich ojczyzny. Wymyślił więc dwie alternatywne cele ewentualnej inwazji – zajęcie Hanoweru, lub zdobycie Egiptu. Druga propozycja wydawała się nieść za sobą same korzyści. Po pierwsze, opanowanie kanału Sueskiego poważnie utrudniłoby Brytyjczykom transport z Indiami i tym samym odbiło się na ich gospodarce. Po drugie, założenie kolonii w Egipcie miało wynagrodzić finansowo Francuzom wszystkie stracone przez nich wcześniej kolonie. Po trzecie, oprócz celów militarnych i ekonomicznych, wyprawa miała osiągnąć cel naukowy i zabrać ze sobą grupę naukowców, na którą ostatecznie złożyli się matematycy, inżynierowie, astronomowie, przyrodnicy, geografowie, chemicy, architekci i wielu innych wykształconych Francuzów.

Poległy pod Aboukir francuski dowódca François Paul de Brueys d’Aigaliers
Wikimedia Commons

Propozycja Napoleona została zaakceptowana i szybko rozpoczęto przygotowania do inwazji. Na wyprawę zabrano 54 000 ludzi, w tym 13 000 marynarzy floty wojennej i 3 000 floty handlowej. Resztę stanowiło głównie ponad 34 000 żołnierzy, skupionych w półbrygadach piechoty, kawalerii, artylerii i innych. Co do floty, to do Egiptu popłynęły 72 okręty wojenne. Trzon stanowiły okręty liniowe, takie jak: okręt flagowy L’Orient, Guillaume Tell, Franklin, Tonnant, Spartiate, Genereux i inne. Oprócz tego, we flocie inwazyjnej znalazły się doskonałe fregaty, korwety, a także mniejsze jednostki. Wszystkie te okręty podzielono na trzy eskadry i konwój eskortowy. Dowódcą floty został admirał Francois-Paul de Brueys, który to jednocześnie objął prowadzenie eskadry „czerwonej” na L’Orient. Eskadrą „niebieską” dowodził kontradmirał Blanquet du Chayla na Franklin. Ostatnią eskadrę miał pod rozkazami, znany nam spod Trafalgaru, kontradmirał Pierre Charles Villenueve na Guillaume Tell.

Flota wyszła w morze 19 maja 1798 roku i ruszyła ku Malcie, której centralne położenie umożliwiało za jej sprawą kontrolę całej żeglugi na Morzu Śródziemnym. Po drodze, wyspa, będąca w posiadaniu Zakonu Joannitów, została zajęta przez żołnierzy Napoleona i dokonano tam niezbędnych napraw okrętów oraz uzupełniono zapasy. Następnie, francuska flota skierowała się ku Krecie, gdzie zła pogoda wymusiła jej przymusowy, 24-godzinny postój. Jak się później okazało, uratowało to okręty Bonapartego, ponieważ dzięki temu opóźnieniu brytyjski admirał Nelson wyminął się z Francuzami.

Francuska flota dotarła do wybrzeży Egiptu 29 czerwca. Desant miał być przeprowadzony w pobliżu portu w Aleksandrii, jednak plan ten utrudniała bardzo zła pogoda i wysoka fala. Francuscy oficerowie radzili Bonapartemu, aby przeczekać kiepskie warunki atmosferyczne, ale ten zdecydowanie odmówił.

„Nie mamy chwili do stracenia, los dał nam tylko trzy dni. Jeśli ich właściwie nie wykorzystam – jesteśmy zgubieni!”

Miał tutaj na myśli flotę Nelsona, która mogła nadpłynąć w każdej chwili. Mimo tych przeciwności, francuska piechota przypuściła szturm na Aleksandrię i szybko ją zdobyła, jednak wtedy pojawił się poważny problem, ponieważ okazało się, że okręty liniowe i fregaty nie mogą wejść do aleksandryjskiego portu, który okazał się być dla nich zbyt płytki. Szybko zdecydowano się przenieść armię do Zatoki Aboukir, oddalonej o ponad 20 kilometrów od Aleksandrii i Francuzi zaczęli tam obozować już 7 lipca.

Bonaparte i pozostali francuscy dowódcy nie wiedzieli, że Aboukir będzie miejscem, gdzie już niedługo spocznie ich dumna flota.

Royal Navy w pościgu za Francuzami

Brytyjski admirał Horatio Nelson
Lemuel Francis Abbott via Wikimedia Commons

Przeciwko flocie Napoleona, Wielka Brytania wysłała eskadrę dowodzoną przez nikogo innego, jak słynnego sir Horatio Nelsona – jednego z najbardziej zasłużonych morskich dowódców w dziejach, genialnego stratega, uwielbianego przez własnych żołnierzy i budzącego lęk u przeciwników. Pierwszy Lord Admiralicji lord Spencer tak pisał do hrabiego St. Vincent (dowódcy angielskiej floty w basenie Morza Śródziemnego) o wysłaniu Nelsona w pościg za Francuzami: „Rad jestem, ze mogę wysłać do pana Sir Horatia, nie tylko dlatego, iż jestem przekonany, że nie mógłbym znaleźć lepszego, zdolniejszego i bardziej oddanego służbie oficera, ale także dlatego, że wiem, jak bardzo chciał go Pan mieć pod swoimi rozkazami”. Taka rekomendacja wiele mówiła o umiejętnościach późniejszego pogromcy francuskiej floty.

Nelson i jego eskadra od początku wiedzieli o wyjściu Francuzów w morze. Anglicy byli zdecydowani znaleźć okręty Bonapartego i wydać im bitwę, jednak nie znali celu ich wyprawy, przez co kluczyli po Morzu Śródziemnym i przeoczyli najpierw francuski desant w okolicy Aleksandrii, a następnie wejście ich floty do Zatoki Aboukir. Gdy spoźniony Nelson zobaczył francuskie okręty u wybrzeży Egiptu, był zrozpaczony. Zdecydował się wydać bitwę trzonowi floty Napoleona, która stała pod Aboukir.

„Jutro o tej porze zdobędę parostwo, albo grobowiec w Opactwie Westminsterskim!„.

Na angielskich okrętach rozpoczęto przygotowania do nadchodzącego starcia.

Porównanie sił obu flot

Nikt nie ma wątpliwości, że w tamtym okresie brytyjska Marynarka Wojenna była najsilniejszą flotą na świecie. W jej skład wchodziło prawie 500 okrętów wojennych różnego typu, z czego aż 146 to okręty liniowe, czyli jednostki będące pełniące podobną rolę, jak pancerniki na początku XX wieku. Brytyjska kadra dowódcza była doświadczona i pewna, a załogi okrętów świetnie wyszkolone – przykładowo, pod Aboukirem artylerzyści służący na okrętach Royal Navy strzelali z trzykrotnie większą częstotliwością niż ci francuscy. Nie bez powodu, angielscy marynarze mieli niezachwiane poczucie swojej wyższości nad Francuzami.

Flota francuska, choć również miała za sobą długą i momentami chlubną historię, w czasach napoleońskich była daleko od momentu swojej największej świetności. Niedawna Rewolucja Francuska spowodowała śmierć lub wygnanie wielu zdolnych oficerów, a same okręty wojenne gniły w portach. Proces jej odbudowy rozpoczął się, jednak mimo tego u ujścia Nilu załogi francuskich kolosów były niekompletne i wyszkolone gorzej od Brytyjczyków.

W zatoce Aboukir Nelson dysponował 13 okrętami liniowymi (każdy miał 74 działa) i dwoma mniejszymi jednostkami, prawdopodobnie fregatą i brygiem. Francuzi dysponowali podobnymi siłami – do walki stanęło 13 liniowców i 4 fregaty.

Brytyjskie okręty nacierają w stronę francuskich linii
Thomas Sutherland via Wikimedia Commons

„Zostawcie mnie tu, na środku pola bitwy. To najlepsze miejsce na żeglarską śmierć!”

Obie floty starły się ze sobą 1 sierpnia, tuż przed zachodem słońca. Francuski głównodowodzący François Paul de Brueys d’Aigalliers czuł respekt przed Nelsonem i przed bitwą uważnie studiował jego taktykę z poprzednich lat. Nie chcąc dać Anglikom możliwości okrążenia swoich sił, d’Aigalliers ustawił własne okręty w linii bojowej na kotwicy, chcąc utworzyć nieruchomą ścianę ognia i nie pozwolić siłom Nelsona na walkę z bliska. Z jednej strony Francuzów chroniła mielizna, a z drugiej – skąd spodziewano się ataku – rozpościerało się otwarte morze. Francuscy dowódcy byli przekonani, że bitwa nie rozpocznie się przed zachodem słońca, a dopiero rano, więc ich przygotowania do starcia były powolne i chaotyczne. Na pokładach panował bałagan, a jak się później okazało, francuskie okręty zostały zawalone pakunkami od bakburty (z lewej strony) i w trakcie bitwy mogły ostrzeliwać Anglików praktycznie tylko z prawych burt!

Mimo mielizny za plecami Francuzów, siłom Nelsona udało się ich okrążyć i wykorzystać ich statyczny szyk i kierunek wiatru. Francuskie okręty nie mogły sobie pomagać, a Anglicy szli wzdłuż ich linii, niszcząc je jak po sznurku.

Początkowo pierwsi ogień otworzyli francuscy artylerzyści, a Anglicy mijali ich, czekając na możliwość walki na mniejszą odległość. Pierwszy okręt liniowy w angielskim szyku, Goliath, stanął na kotwicy za drugim w szyku francuskim liniowcem Conquerant, lecz podczas manewrowania został zaatakowany przez fregatę Le Serieuse. Kapitan Goliatha, komandor Foley, widząc to szybo wydał rozkaz:

„Zatopić mi tę łajbę!”.

Straszliwe salwy 74-działowego kolosa szybko zdewastowały fregatę, choć ostatecznie to ogień z trzeciego w szyku Oriona prawie zniszczyły Le Serieuse i wymusiły jej osadzenie na mieliźnie. Następnego dnia jej załoga poddała okręt.

Pierwszy okręt liniowy we francuskim szyku, Le Guerrier, bronił się przeciwko dwóm angielskim okrętom: Zealous i Theseus Już w pierwszych 10 minutach walki Le Guerrier stracił wszystkie maszty, choć był ostrzeliwany tylko przez Zealous, a z lewej burty odpowiedział tylko jedną salwą. Gdy strzelać zaczął także Theseus, francuski okręt szybko stał się pływającym wrakiem i poddał się późnym wieczorem, po utracie ponad połowy swojej załogi.

Wspomniany już Goliath prowadził intensywny ostrzał Conquerant, który miał zatarasowane luki artyleryjskie i nie mógł strzelać przez kilkanaście minut. Komandor Foley stwierdził, że czuł się wtedy jakby szył do tarczy. Jakby tego było mało, do francuskiej jednostki salwę burtową oddawał każdy kolejny angielski okręt, który przepływał obok. Conquerant poddał się o 21:00, wcześniej tracąc wszystkie maszty i większość ludzi ze swojej załogi.

Chwalebnie w historii francuskiej marynarki wojennej zapisała się załoga okrętu liniowego Peuple de Souverain, który atakowany przez trzy angielskie jednostki (Orion, Defence, Goliath), najpierw twardo bronił się do godziny 23:00, a poddał dopiero o 3:00 w nocy.

Okręt flagowy Nelsona, Vanguard, mierzył się z trzecim we francuskim szyku Spartiate. Na nieszczęscie dla Vanguard, okręt podpłynął do Francuzów z prawej burty Spartiate, czyli tej gdzie zgromadzono większość dział i ludzi. Ku wielkiemu zdziwieniu Anglików, francuski okręt na początku starcia zadał im bardzo duże straty, bo już pierwsza salwa pozbawiła flagowiec 35 ludzi, a następne zwiększyły straty do 70 ludzi.

Francuska formacja broni się przed eskadrą Nelsona. Z tyłu widoczne cztery francuskie fregaty
Obraz: Nicholas Pocock, Wikimedia Commons

Sam Nelson także nie uniknął ran – trafiono go odłamkiem w czoło, przez co jego twarz szybko zalała się krwią i musiał być zaniesiony pod pokład by udzielono mu pomocy. Nic nie widząc, mamrotał do kmdr. Berry’ego:

„Zabili mnie. Pokłoń się ode mnie mojej żonie!”.

Co ciekawe, ten słynny morski dowódca zabronił anonsować się w punkcie opatrywania ran i cierpliwie czekał na swoją kolej. Vanguard prowadził morderczy pojedynek ze Spartiate aż do 23:00, a pewnie trwałoby to dłużej gdyby nie fakt, że francuski kapitan okrętu także został ranny i nie był w stanie dłużej dowodzić. Vanguard był wspomagany idący za nim w szyku Minutaur. Mimo wygranej, angielski flagowiec był tak zniszczony, że zaraz po bitwie musiał udać się do Neapolu celem odbycia napraw.

Wspomniany Minotaur, po oddaniu salw do Spartiate, wdał się w pojedynek z czwartym w szyku L’Aquillon. Walka, choć z początku wyrównana, została przerwana gdy zginął francuski dowódca, kpt. Thevenard. O 20:30 L’Aquillon opuścił banderę i poddał się.

Najczęściej wspominanym pojedynkiem pod Aboukirem jest mordercza walka dziewiątego w szyku Bellerophon z francuskim okrętem flagowym, ogromnym L’Orient. Choć przewaga francuskiego okrętu była widoczna gołym okiem, angielski kapitan kmdr. Henry Darby poczytywał za honor możliwość zmierzenia się z tym gigantem. Już w pierwszej godzinie tego morderczego pojedynku, Bellerophon stracił 43 zabitych, 150 rannych (w tym dowódcę) i dwa maszty. Angielski okręt zaczął powoli przypominać wrak i aby uniknąć zatopienia, odcięto liny kotwicze, by jednostka zaczęła dryfować i wychodzić z zasięgu dział nieprzyjaciela. W trakcie wymiany ognia ranny został także wiceadmirał de Brueys, który odniósł poważne rany głowy, ręki, biodra, a pod koniec kula armatnia urwała mu nogę. Gdy zaproponowano mu opuszczenie pokładu, dzielny Francuz odpowiedział:

Zostawcie mnie tu, na środku pola bitwy. To najlepsze miejsce na żeglarską śmierć!„.

Niedługo później zginął przebity kulą armatnią wystrzeloną z Alexander lub Swiftsure, które nadciągnęły w pobliże francuskiego okrętu flagowego i podpaliły go.

O 21:00 L’Orient zaczął płonąć i godzinę później, mimo desperackiej akcji gaśniczej podjętej przez załogę, wyleciał w powietrze. W jednej chwili największy okręt francuskiej floty przestał istnieć, a sam wybuch był tak silny, że płonące żagwie spadły na pobliskie okręty. Z załogi liczącej 1010 osób ocalało zaledwie 60, a wśród zabitych był między innymi dowódca okrętu, komodor Casabianca, który nie chciał opuścić jednostki, ponieważ był pewien że pod pokładem wciąż pozostawał jego 10-letni syn Jacques. Jak się później okazało, podczas eksplozji chłopak był już poza okrętem, jednak nie zdołał przeżyć nocy.

Kotwiczący za L’Orient okręt liniowy Tonnant zdołał uciec ostrzeliwującemu go Majestic, jednak utknął na mieliźnie i opuścił banderę 2 sierpnia. Ostrzeliwany przez trzy angielskie okręty, czyli łącznie przez 178 dział, francuski liniowiec Franklin opuścił banderę o 23:30.


Thomas Luny via Wikimedia Commons

Gdy bitwa była już stracona, kontradmirał Villenueve dał znać ocalałym jednostkom by te ratowały się ucieczką. Ostatecznie spod Aboukiru zdołał ujść tylko jego okręt flagowy, Guillaume Tell, a także Genereux i dwie fregaty. Pozostałym francuskim okrętom się to nie udało: Timoleon był tak zniszczony, że spaliła go własna załoga, a Heureux i Mercure osiadły na mieliźnie i poddały się Anglikom.

Bitwa była skończona. Zwycięstwo okrętów Nelsona było całkowite – przy stracie jedynie 218 ludzi i 677 rannych, Anglicy zdobyli 9 i zatopili 2 francuskie okręty. Zginęło 1700 Francuzów, 600 było rannych, 3000 dostało się do niewoli. Nieliczni, którzy uciekli z tej rzezi, zasilili armię Napoleona w Egipcie.

Po bitwie

Jak to się stało, że francuska flota została pokonana tak dotkliwie, nie mając praktycznie szansy na nic poza rozpaczliwą obroną? Po pierwsze, wpływ na to miała zła strategia de Brueysa, który umieścił okręty zbyt daleko od brzegu i stworzył lukę, która wykorzystały angielskie okręty. Samo ich ustawienie działało na ich niekorzyść – aż pięć francuskich okrętów nie mogło włączyć się do walki. Po drugie, bitwa toczyła się po dyktando Nelsona, którego doskonały zmysł taktyczny pozwolił znaleźć słabe punkty przeciwnika i wykorzystać je. Plan był bardzo odważny, a jednocześnie prosty. Jego sprawne wykonanie było także zasługą dobrego wyszkolenia i wysokich morale angielskich marynarzy.

Za swoje zwycięstwo Nelson otrzymał tytuł barona, pensję w wysokości 2000 funtów szterlingów wypłacaną do trzech pokoleń, oraz trumnę zrobioną dla niego z wyłowionego masztu francuskiego okrętu flagowego L’Orient. Supremacja Imperium na morzach została utrzymana. 7 lat później pod Trafalgarem bohaterski admirał, jeden z najlepszych morskich dowódców wszech czasów, oddał swoje życie ponownie krusząc potęgę francuskiej floty.

Urodzony w wieku 1682 roku, młody Karol został królem Szwecji już w wieku 15 lat. Władca miał wygląd prawdziwego skandynawskiego wikinga – był to jasnowłosy olbrzym o dużej sile fizycznej i jak miało się później okazać, o podobnym do wikingów podejściu do prowadzenia polityki podbojów. Jako wojownik odznaczał się bezwzględnością i niespotykanym męstwem, lecz przede wszystkim był niezwykle utalentowanym dowódcą, zdolnym wręcz dokonywać cudów na polu walki.

Król Szwecji Karol XII Wittelsbach
Obraz: Hyacinthe Rigault via Wikimedia Commons

Karol odziedziczył państwo o statusie europejskiego mocarstwa, u szczytu swojej militarnej potęgi. W 1699 Dania, Saksonia i Rosja zawarły sojusz wymierzony przeciwko hegemonii Szwecji. Karol zamiast ograniczyć się do obrony, postanowił po kolei eliminować swoich nieprzyjaciół i najpierw błyskawicznie pokonał Danię, a następnie bez wahania przerzucił swoje siły w kierunku wschodnim na Inflanty, idąc na ratunek oblężonej przez Rosjan twierdzy Narwa.

Armia szwedzka która nadeszła nad Narwę liczyła ok. 10 tysięcy ludzi. Przeciwko sobie miała prawie 40-tysięczną armię rosyjską, jednak mające tak ogromną przewagę liczebną siły cara były gorzej wyszkolone, gorzej zaopatrzone, a do tego dowodzone przez francuskich oficerów, którzy najczęściej nie rozumieli się ze swoimi podkomendnymi. Karol XII bardzo umiejętnie porozdzielał źle dowodzone skrzydła nieprzyjaciela i wygrał całą bitwę, totalnie miażdżąc armię rosyjską, tracąc przy tym zaledwie kilkuset żołnierzy. Rosjanie stracili 15 tysięcy ludzi (!), wszystkie chorągwie i wszystkie działa.

Rosjanie kapitulują pod Narwą przed Karolem XII
Obraz: Gustaf Cederström via Wikimedia Commons

Podobna sytuacja wydarzyła się również w 1701 roku pod Dźwiną, gdzie szwedzki władca pokonał połączone wojska sasko – rosyjskie pod dowództwem feldmarszałka Adama Henryka von Steinau. Tym sposobem po obu tych bitwach narodziła się legenda Karola jako genialnego dowódcy, który cieszył się ogromnym zaufaniem swoich ludzi. Jednocześnie niedługo później młody władca popełnił swój największy błąd polityczny, który długofalowo kosztował Szwecję pozycję mocarstwa – zamiast ścigać i ostatecznie pokonać Rosję, Karol zdecydował się na wyeliminowanie z wojny Sasów.

W 1702 roku pod Kliszowem armia szwedzka, która jeszcze 100 lat wcześniej była „rozjeżdżana” przez polską husarię, bez problemu rozbiła wojska sasko – polskie. Przez następne lata Karol metodycznie rozbijał punkty oporu Sasów, a w 1706 roku zmusił do abdykacji Augusta Mocnego.

Bitwa pod Połtawą
Obraz: Pierre-Denis Martin via Wikimedia Commons

Po rozprawieniu się z Sasami, Karol zwrócił swoje oczy w kierunku Rosji i rozpoczął marsz na Moskwę. Dla 30-tysięcznej armii szwedzkiej kampania od początku nie toczyła się po ich myśli: najpierw na pograniczu Mazowsza i Litwy ludzie Karola byli mocno szarpani przez rdzenne plemię Kurpiów, przez co Szwedzi stracili ok. 1000 ludzi i tysiące koni. Następnie powstrzymała ich bezlitosna rosyjska zima i strategia spalonej ziemi, którą kierowali się wycofujący się Rosjanie (100 lat później w taką samą pułapkę wpadł Napoleon Bonaparte). Szwedzi cierpieli z powodu mrozów, braku pożywienia i upadających morale. Po przegranej bitwie pod Leśną, w 1708 roku Karol skierował się ku Ukrainie, aby podjąć próbę utworzenia sojuszu z Kozakami hetmana Iwana Mazepy. Historycy opisali przerażenie ukraińskiego hetmana, gdy ten dowiedział się o nadciągających Szwedach. Miał wypowiedzieć wtedy słowa „teraz zginiemy obaj, on i ja!” – w pewnym sensie tak też się stało (Mazepa zmarł krótko po późniejszej ucieczce do Turcji).

Karol XII i Iwan Mazepa po Bitwie pod Połtawą
Obraz: Gustaf Cederström via Wikimedia Commons

W 1709 roku miała miejsce słynna Bitwa pod Połtawą, gdzie odbudowana przez Piotra I, mająca ogromną przewagę, dobrze zaopatrzona i wypoczęta armia rosyjska pokonała szwedzko – kozackie siły Karola XII. Wittelsbach zdołał uciec z pogromu i zdołał schronić się w Turcji, którą namówił na wojnę z Rosją, następnie wygranej przez Turcję. W 1713 roku Karol w przebraniu przedostał się z powrotem do Szwecji.

Wojna przeciwko koalicji antyszwedzkiej trwała, a Karol zdecydował się zaatakować należącą do Danii Norwegię. W 1718 roku podczas oblężenia twierdzy Fredrikshald zginął na miejscu po trafieniu w głowę kulą karabinową wystrzeloną przez jednego z obrońców.

Ciało Karola XII, widoczna rana postrzałowa otrzymana pod Fredrikshald. Zdjęcie z 1917 roku.

Śmierć Karola XII Wittelsbacha zakończyła erę hegemonii Szwecji na północy Europy. Był on ostatnim władcą absolutnym, ostatnim władcą – wojownikiem, który kontynuował politykę podbojów rozpoczętą przez swoich poprzedników. Armia szwedzka nigdy potem już nie odzyskała swojej siły i wielkości, jaką prezentowała za rządów Karola, a jego geniusz wojskowy jest często wspominany przez współczesnych historyków, a także w dziełach artystycznych. Poniżej znajduje się jeden z utworów szwedzkiego zespołu metalowego Sabaton z ich płyty „Carolus Rex” opowiadającej historię Karola XII.

https://youtu.be/Cp7GcsICRfs

Tadeusz Kościuszko urodził się w lutym 1746 roku w ówczesnej Rzeczpospolitej Obojga Narodów. W wieku 20 lat jako kapitan ukończył warszawską Szkołę Rycerską – elitarną placówkę edukacyjną powołaną w celu wyszkolenia jak najlepszej kadry oficerskiej dla Polski. Młody Kościuszko kontynuował swoją edukację w Paryżu, gdzie pobierał lekcje wojskowości, a także architektury i malowania.

Tadeusz Kościuszko
Tadeusz Kościuszko
Źródło: Kazimierz Wojniakowski [Domena publiczna], via Wikimedia Commons
W 1772 roku miał miejsce pierwszy rozbiór Polski, gdzie Rosja, Prusy i Austria zajęły wspólnie dużą część terytorium polskiego terytorium. Trzy lata po tym tragicznym wydarzeniu Tadeusz Kościuszko powrócił do Rzeczpospolitej, jednak nie miał pieniędzy na kupno (oficera). Podjął więc pracę zarobkową jako nauczyciel w domu magnata Józefa Sylwestra Sosnowskiego i zakochał się w jego córce. Ze względu na mały majątek Kościuszki, jak i jego przekonania polityczne, Sosnowski nie zaakceptował tego związku i młodzieniec musiał uciekać jak najdalej od wpływów magnata.

W 1776 roku Kościuszko usłyszał o rewolucji amerykańskiej i zdecydował się pomóc kolonistom w zdobyciu upragnionej wolności. Udał się do Francji, a następnie wsiadł w statek płynący do Filadelfii – ówczesnej stolicy rewolucjonistów. 30 grudnia 1776 roku złożył podanie o przyjęcie do amerykańskiej Armii Kontynentalnej i został szybko zaakceptowany, głównie dzięki poparciu samego Benjamina Franklina, który sprawdził wiedzę i predyspozycje Polaka. Kościuszko miał służyć jako inżynier fortyfikacji.

 

Źródło: Juliusz Kossak, via Wikimedia Commons

Jego pierwszym zadaniem było zaprojektowanie i wybudowanie fortyfikacji wokół Filedelfii, której poważnie zagrażała brytyjska flota i jej możliwy atak od strony rzeki Delaware. Kościuszko swoje zadanie wykonał znakomicie; stworzył potężny kompleks obronny, w którym znalazły się nawet innowacyjne podwodne mechanizmy zdolne zatapiać brytyjskie okręty. Amerykański Kongres docenił pracę naszego wielkiego rodaka i promował go na stopień pułkownika.

Sławę i szacunek wśród amerykańskich żołnierzy przyniósł Kościuszce jego ogromny wkład w zwycięstwo pod Saratogą. Polak wybrał odpowiednie miejsca na przyjęcie bitwy, wzmocnił obronę i sprytnie rozmieścił artylerię, a nawet połączył drogami wszystkie kluczowe punkty amerykańskich fortyfikacji. Podczas prac nad tymi wzmocnieniami amerykańscy żołnierze odzyskali słabnącego wtedy ducha walki, co podniosło ich morale i przyczyniło się do wygrania bitwy. Saratoga okazała się być punktem zwrotnym całej Wojny o Niepodległość Stanów Zjednoczonych.

 

Tadeusz Kościuszko wskazuje kosynierom kierunek natarcia
Tadeusz Kościuszko wskazuje kosynierom kierunek natarcia
Fragment Panoramy Racławickiej
Źródło: Własne zdjęcie

Kościuszko został zauważony przez samego George’a Washingtona, który zażądał, aby od tamtej pory możliwie jak najwięcej najważniejszych zadań powierzać utalentowanemu Polakowi. Szybko rozkazano mu umocnić West Point nad rzeką Hudson. Po 2,5 latach pracy miasto zostało dosłownie zamienione w fortecę, a kunszt inżynieryjny Kościuszki i jego zaangażowanie zostało ponownie zauważone przez dowództwo amerykańskiej Armii. Polak otrzymał nominację na generała brygady Armii Stanów Zjednoczonych, 450 hektarów ziemi i dużą sumę pieniędzy. Jakiś czas później przeznaczył te pieniądze na wykupienie wielu czarnych niewolników, którym podarował wolność.

Dodatkowym, bardzo wartościowym wyróżnieniem dla Tadeusza Kościuszki było jego przyjęcie (jako jednego z zaledwie trzech obcokrajowców) do Towarzystwa Cyncynatów – organizacji skupiającej najwybitniejszych amerykańskich oficerów.

Kościuszko powrócił do Polski w 1784 roku. Sytuacja polityczna w kraju była coraz gorsza – zaborcy wciąż kontrolowali dużą część kraju, a wielu polskich polityków było przez nich skorumpowanych. Armia Rzeczypospolitej została zredukowana i nie przedstawiała realnej wartości bojowej. Kościuszko spędził 5 lat czekając na etat w wojsku, aż w końcu 12 października 1789 roku otrzymał podpisaną przez króla nominację na generała majora wojsk koronnych.

Kosynierzy zdobywają rosyjskie armaty.
Kosynierzy zdobywają rosyjskie armaty. Przy najbliższej z nich widoczny Wojciech Bartos zakrywający czapką palący się lont
Fragment Panoramy Racławickiej

W tamtym okresie polski Sejm podjął próbę uchwalenia reform wzmacniających państwo, co wzmogło niepokój wśród zaborców, a także skorumpowanych polskich magnatów. Na ich wezwanie rosyjska cesarzowa Katarzyna II wysłała armię, która podeszła pod granice Polski i zaatakowała.

Armia Koronna nie miała dość ludzi i ekwipunku by powstrzymać Rosjan. A jednak, 18 czerwca 1792 roku Polakom udało się pokonać najeźdźców pod Zieleńcami, gdzie Tadeusz Kościuszko był jednym z dowódców armii Rzeczypospolitej. Po bitwie był także jednym z 15 żołnierzy odznaczonych Virtuti Militari – najwyższym odznaczeniem wojskowym, nadawanym za heroiczną odwagę na polu bitwy. Po serii starć na linii Bugu (gdzie Polakom udało się zatrzymać trzykrotnie większe siły nieprzyjaciela), Kościuszko został także odznaczony Orderem Orła Białego.

Pomimo heroicznej defensywy polskich wojsk, wojna była przegrana. Okupanci przeprowadzili Drugi Rozbiór Polski, a Rzeczypospolita pozostała na mapach jako zaledwie skrawek ziemi i mały procent dawnego terytorium.

Przysięga na krakowskim rynku
Przysięga na krakowskim rynku
Źródło: Juliusz Kossak [Domena publiczna], via Wikimedia Commons
Polacy szybko rozpoczęli planowanie zbrojnego powstania przeciwko okupantom. Dowódcą został wybrany Tadeusz Kościuszko, który 24 marca 1794 roku na krakowskim rynku złożył słynną przysięgę rozpoczynającą powstanie, szerzej znane jako Insurekcja Kościuszkowska. Zgromadzony w Krakowie naród w ciszy i skupieniu słuchał słów przysięgi Naczelnika, które brzmiały:

„Ja, Tadeusz Kościuszko, przysięgam w obliczu Boga całemu Narodowi Polskiemu, iż powierzonej mi władzy na niczyj prywatny ucisk nie użyję, lecz jedynie jej dla obrony całości granic, odzyskania samodzielności Narodu i ugruntowania powszechnej wolności używać będę. Tak mi Panie Boże dopomóż i niewinna Męka Syna Twego.”

Tadeusz Kościuszko raniony pod Maciejowicami
Źródło: Jan Bogumił Plersch [Domena Publiczna], via Wikimedia Commons

4 kwietnia 1794 roku siły rosyjskie siły pod dowództwem generała Tormasowa starły się z Polakami Kościuszki pod wioską Racławice w Małopolsce. Polska armia pokonała większego liczebnie przeciwnika i odniosła ogromne zwycięstwo o wymiarze zarówno taktycznym, jak i psychologicznym. Punktem krytycznym samej bitwy był atak polskich kosynierów na stanowiska rosyjskiej artylerii. Jeden z chłopów uzbrojonych w kosy, Wojciech Bartos (potem Głowacki) sam zdobył rosyjskie działo i zakrył palący się lont swoją czapką, przez to uratował wielu towarzyszy przed pewną śmiercią od wystrzału. Dzięki swemu męstwu został uhonorowany nowym nazwiskiem przez Naczelnika i przyznano mu ziemię na własność.

Bitwa pod Racławicami pozostała dumną częścią polskiej historii. Malarze Wojciech Kossak i Jan Styka uwiecznili bitwę na wielkim (15 x 114 metrowym) płótnie, które jest obecnie wystawiane w Panoramie Racławickiej we Wrocławiu.

Po bitwie Kościuszko opublikował Uniwersał Połaniecki – słynny dokument który zniósł pańszczyznę i poddaństwo osobiste chłopów. Zrobił to z dwóch powodów – po pierwsze, generał wierzył w to, że wolność i równość wszystkich ludzi, a jego życie to przykład walki o te ideały. Po drugie, Naczelnik starał się zachęcić chłopów do przyłączenia się do Powstania.

Urna z sercem Kościuszki
Zdjęcie: Maciej Szczepańczyk

 

Niestety, mimo zwycięstwa pod Racławicami, wojna potoczyła się niekorzystnie dla Polaków. Insurekcja upadła po Bitwie pod Maciejowicami, gdzie Kościuszko został poważnie ranny.

Zaborcy przeprowadzili Trzeci Rozbiór Polski, co unicestwiło Rzeczpospolitą jako państwo. Tadeusz Kościuszko został porwany przez Rosjan, którzy poddawali go niezliczonym przesłuchaniom i śledztwom. Ostatecznie on i 20 000 polskich patriotów zostało wypuszczonych na wolność, jednak musieli przysięgać posłuszeństwo i uległość nowemu władcy Rosji, Pawłowi I.

Generał osiadł w Paryżu, gdzie starał się uzyskać poparcie dla sprawy polskiej wśród francuskich władz. Realna pomoc jednak nigdy nie nadeszła, a musiało minąć ponad 120 lat aby Polska odzyskała niepodległość. Kościuszko spędził ostatnie lata życia w Szwajcarii, gdzie zmarł w 1817 roku.

Kopiec Kościuszki
Źródło Wizzard [Domena publiczna], via Wikimedia Commons
Życie Tadeusza Kościuszki to piękna historia patriotyzmu, odwagi i poświęcenia. Jego pragnienie wolności miało wpływ na bieg historii kilku narodów.

Ostatecznie nie udało mu się oswobodzić z kajdan Rzeczpospolitej, jednak odważna próba przeprowadzenia powstania zbrojnego nie pozostała bez echa w umysłach Polaków, którzy nie stracili nadziei na odzyskanie niepodległości. Pamięć tego wielkiego Polaka żyje po dziś dzień i inspiruje kolejne generacje młodych ludzi, a ci widzą go jako jednego z dawnych bohaterów.

Tadeusz Kościuszko został legendą i inspiracją dla obecnych pokoleń.

 

Thanks to Piotr Ziemkiewicz for his help with writing the article.